…oczywiście, że Hel. A tak naprawdę to nawet nie jechaliśmy tym busem, tylko PR. Chwała legitymacjom studenckim. Bilet za 7 zł? Biorę! Ten wpis to szybka wycieczka na kraniec półwyspu, szybkie zdjęcia, wszystko jest tu szybkie. Doceńcie to, że mieszkacie nad morzem.
Oczywiście byliśmy przygotowani na ekstremalne warunki, wiatr, minusowa temperatura i śnieg nam nie straszne.
„Ej zrób zdjęcie tego, to będzie jak z tumblra”.
Ola oznaczyła teren, Hel oficjalnie przejęty, dziękuje i pozdrawiam.
Fajne to nasze morze. Nawet zimą.
Zdobywca część 2.
Nie mogliśmy odpuścić portu. Nie wiem czemu, bo każdy i tak wygląda tak samo. Jakoś zawsze mnie ciągnie do nich.
A nad wszystkim, co odbywa się porcie, czuwa zgraja kocich cwaniaków.
Przez całą drogę trwały popisy akrobatyczne Panny Aleksandry.
Ale i tak w końcu zaczęło nas łapać zmęczenie.
To co, zwijamy, bo zimno i ciemno zaczyna się robić.
Cześć.
HELl YEAH!
okejka.