Dzieciaki to może za mocno powiedziane, ale to właśnie oni są bohaterami tego wpisu.
Bo ile można przesiadywać na skateparku.
Ciągle to samo, do porzygu.
A co do tytułowych:
Dzieciaków.
Cenię ich za produktywność, chęci do działania i to, że tak ciekawie prezentują się w obiektywie, czy to kamery lub mojego aparatu.
Bo to oni są przyszłością.
Chcę trochę pokazać tym, którzy styczności z deską nie mają, jak to z tymi skejtami jest. Jak wygląda taki dzień? Co robią? Jak się zachowują?
Deskorolka jest super.
Zwłaszcza w mieście. Jeździ się z kolegami po miejscach, które nie są do tego stworzone, ale my podporządkowujemy sobie otoczenie, aby odkryć coś nowego.
Taka uliczna sztuka.
Wybrałem się z nimi na przechadzkę po centrum Gdyni i trochę popstrykałem.
Nawet parę dobrych skejt fotek udało mi się zrobić.
A niektórych mi się nie udało.
Nie dość, że sam robię ciągle wallie, to i strzelam zdjęcia robiącym wallie.
Na robocie…
I po robocie.
Ale i tak więcej mam zdjęć „lifestyle’owych”. A Igor w szoku.
Utalentowany duet przyjaciół Marcin Igor.
Nagrywanie bez nagrywania.
„…looking for another chance, to ride into the sun…”