O powstaniu sześciu obrazów na deskorolkach.
[wszystkie zdjęcia, oprócz miniatur: Prestiż Magazyn Trójmiejski]
Jak zapewne część z was wie, 13 lipca na Fyrtlu odbył się wernisaż mojej drugiej indywidualnej wystawa zatytułowanej „Już jestem„. Wszystkie prace wisiały tam równy tydzień i wraz z zakończeniem tego projektu, postanowiłem napisać Wam co nieco o kulisach całego przedsięwzięcia. Jeżeli byliście na wernisażu, to zapewne wiecie o sporej części dzisiejszego posta, jednak dla tych, którzy nie dotarli, garść informacji o „Już jestem” czeka poniżej.
Cały pomysł na wystawę był omówiony tutaj – Kilka słów przed wystawą „Już jestem”, więc dziś powiem na przykład o tym, dlaczego padło akurat na to konkretne miejsce.
Szukałem spotu na swoją wystawę dość długo, gdyż zależało mi, aby spełniał on pewne kryteria. Przede wszystkim chciałem uniknąć niepotrzebnej powagi – zero dress code’u i innych tego typu spraw. W mojej głowie była następująca wizja: każdy miał przyjść tak, jak mu się tylko chciało i mieć możliwość wypić piwerko patrząc na moje prace. Właśnie taki był Fyrtel. Dobrzy ludzie, jedzenie, picie i moja sztuka. Zero pretensjonalności i czysta zajawka.
Specjalnie na ten event, wziąłem też torbę pełną moich starszych prac, których nie chciałem wyrzucać, ale też nie do końca miałem miejsce na ich rozwieszenie w swoim pokoju. Aby więc upewnić się, że zniknie ich jak najwięcej, ustaliłem zaporową cenę 5 złotych, a że wieczór jest długi, to myślałem, że pozbędę się większości z nich. Szkoda tylko, że mój plan nie przebiegł tak, jak myślałem — wszystkie zniknęły w jakąś godzinę. A z tego, co widziałem po kilku zdjęciach, to znalazły się one już na ścianach zainteresowanych, co niezmiernie mnie cieszy.
A co z premierowymi pracami? Cykl „Już jestem” jest pewnym wycinkiem z mojego życia. Użycie starych deskorolek, jako powierzchni miało bardzo dużą wartość sentymentalną, gdyż wiadomo – spędziłem na wielu z nich niesamowite chwile wraz z super ludźmi, a co poniektóre egzemplarze są dla mnie tak ważne, że mogę do nich przypisać konkretne wspomnienia. Malując, na samym początku chciałem skupić się wyłącznie na aspekcie deskorolkowym, bo skoro wszystkie z nich niosły za sobą taki bagaż emocjonalny, to w tamtym momencie uznałem to za stosowne. Tak więc powstały prace „KAŻDY„, „PODRÓŻE„, „FLAGA” i „RENESANS„. Traktują one nie tylko o samej deskorolce w mojej ukochanej Gdyni, ale także tym, jak całe społeczeństwo jest specyficzne i zjednoczone. Nie obeszło się także bez nawiązań, do ludzi, których najbardziej cenie za ich działania w tej kulturze.
(kliknij, żeby powiększyć zdjęcia)
Po czterech takich „skejt-pracach”, spojrzałem świeżym okiem na cały cykl i powiedziałem sobie – „trochę mało to osobiste„. Właśnie dlatego, ostanie obrazy: „AUTOR” i „ZDROWIE PSYCHICZNE” traktują wyłącznie o mnie samym. Wraz z zakończeniem tego drugiego, stwierdziłem, że nadszedł czas, aby to wszystko pokazać.
(też sobie kliknij)
Aż w końcu, po ponad pół roku od rozpoczęcia tworzenia tych sześciu obrazów, wszystko zawisło w super przestrzeni wśród super ludzi. A jeżeli jeszcze w to nie wierzycie, to poniżej macie zdjęcia potwierdzające moje słowa.
Wszystkim, którzy byli na miejscu lub napisali do mnie z propsami, po raz kolejny — dziękuję. W życiu nie spodziewałbym się, że to tak dobrze wyjdzie.
4 comments
Możliwość komentowania jest wyłączona.