Mój mały hołd dla ludzi inspirujących mnie od samego początku
Każdy z nas, nieważne co robi, ma jakieś grono ludzi, przez których robi to „coś”. Ci ludzie oraz ich twórczość wpływa na nas tak mocno, że zaczynamy robić coś swojego. To dla mnie niezwykle ciekawe, że jeden człowiek realizujący daną rzecz we własny sposób może sprawić, że w naszym mózgu elementy większej układanki wskoczą na odpowiednie miejsce i spróbujemy znaleźć własną wizję.
Ten post traktować będzie o ludziach, którzy najmocniej na mnie wpłynęli w mojej przygodzie ze sztuką. A wiecie co jest najlepsze? Nadal są to moi ulubieni artyści!
Jean-Michel Basquiat
Jean-Michel Basquiat to (nietrudno zauważyć) jedna z moich największych inspiracji i najbardziej nieodżałowana postać świata kreatywnego. Jego sztuka pokazała mi, że nie wszystko musi być piękne, idealnie wykończone i przemyślane co do najmniejszego milimetra. Wręcz przeciwnie, w czymś tak „własnym” jak malowanie jest ogromna ilość miejsca na indywidualizm i ekspresję. Mimo tego, że nie do końca (wcale) nie potrafię rysować „poprawnie”, to dzięki Basquiatowi skumałem, że można tworzyć po swojemu – niemalże jak dziecko.

To właśnie emocje, wynikające z tworzenia są teraz bezsprzecznie najważniejszym, co staram się odkrywać we własnej przygodzie. Wszystko dzięki temu, czego lata temu dokonał Jean-Michel Basquiat — dla mnie jest on bezsprzecznym forever number one.
Banksy
Wybór ten mógłby być zaskakujący, gdyż ani nie jestem streetartowcem, ani nie działam na szablonach (co nie znaczy, że nie próbowałem). To jednak dzięki tajemnicy Banksy’ego blog, który czytasz, nazywa się THE INOMHUS.

Pomysł na pseudonim zrodził się głównie z mojej niepewności dotyczącej własnej sztuki. Banksy to jednak mimo tak wielu lat ten sam gość, którego polubiłem: bezkompromisowy, ironiczny i według mnie — genialny. Z jednej strony niezwykły artysta, z drugiej kreatywny komentator zjawisk panujących w społeczeństwie. Takie połączenie to niezwykła rzadkość.
Pablo Picasso
Geniusz Pablo Picasso zna chyba każdy, jednak ja rozpatrywałem go nie tylko pod względem jego prac, lecz również bardzo mądrych słów na temat znalezienie swojego „wewnętrznego dziecka”.

Dziecka, które jest ciekawe rezultatów i które bawi się właśnie sztuką. Doszło nawet do tego, że pierwszy mój „poważny” obraz odnosił się właśnie do wspomnianych wcześniej słów:

Oczywiście co do tego, że Pablo Picasso był człowiekiem WYBITNYM, to się akurat wszyscy możemy zgodzić, co nie?
Mark Rothko
Mark Rothko, będący dla wielu postronnych obserwatorów historii sztuki „tym gościem co malował wielokolorowe prostokąty”, w moich pierwszych „fazach” tworzenia, pokazał mi, jak ważną rolę odgrywa właśnie kolor.

Rothko zaczarował mnie tym, jak przez wykorzystanie konkretnej barwy czy też konkretnej kombinacji można wyzwolić ogromną ilość emocji. Sam poczułem to na własnej skórze, gdy w londyńskim muzeum Tate Modern stanąłem w sali dedykowanej jego pracom. Ich skala oraz użyte kolory wprowadziły mnie w nieznany mi wcześniej niepokój. Niesamowita sprawa. Zainspirowany Rothko również wykonałem coś co miało odnosić się do jego twórczości.

Tych czterech ludzi miało gigantyczny wpływ na to jak postrzegam i jak tworzę własną sztukę. Czy moja artystyczna przygoda potoczyła by się inaczej gdyby to nie oni zainspirowali mnie najmocniej na samym początku? Tego się już nie dowiem, ale jestem szczęsliwy gdzie narazie dotarłem.
A jak tam z Wami – kto odegrał największe znaczenie w waszym życiu?
1 komentarz
Możliwość komentowania jest wyłączona.